Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

wtorek, 20 września 2011

Odwiedziny


Po południu planowałem odwiedzić w szpitalu Danusie. Danusia to cudowna,  wesoła i urokliwa młoda dziewczyna z Chabówki, którą miałem okazję poznać w tym roku w Dąbku.  Bardzo szkoda, że poznaliśmy się w takich okolicznościach no ale co zrobić – takie życie:(

Z domu po godz. 16 wypuścił mnie przyjaciel Rafał. Pojechałem na przystanek autobusowy. Czekam na busa i widzę, że idzie drugi przyjaciel – Tomek. Chyba wracał z jakiejś fuchy z rehabilitacji. Czekamy dalej na busa, a tu patrzę i wysiada mój brat. Co za zbiegowisko się zrobiło. Brat z Tomkiem pomogli mi wjechać do autobusu. W szpitalu u Danusi byłem koło 17. Fajnie ją było spotkać ponownie. Pozostawiła we mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Będąc w szpitalu miałem okazje go trochę oblookać. Przecież i ja za kilka dni też się tam znajdę w celu "wypicia" soku z gumijagód czyli Mitoxantronu. W domu byłem ostro po zmroku.

Teraz zastanawiam się czy jeszcze zabrać się za jakieś ćwiczenia. Jestem trochę zmęczony. Cały dzień mam nogi z których nie jestem zadowolony. Jutro robię sobie wolne od wszelkiego łażenia gdziekolwiek. Muszę odpocząć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)