Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

czwartek, 29 września 2011

Szpital Rydygiera - dzień piewszy

Pierwszy dzień w szpitalu i od razu niespodzianka. Spotkałem Agnieszkę. Była w szpitalu po odbiór Betaferonu. Dawno się nie widzieliśmy. Jakoś brakowało okazji, czasu i mobilności. Kiedyś widywaliśmy się znacznie częściej, przynajmniej raz w miesiącu.

Tutaj przed podaniem Mitoxantronu dostaje się pierwszego dnia Solu-Medrol, a ponieważ wyszedł mi z badań krwi niski poziom potasu więc do sterydów oprócz standardowej dawki potasu dostałem jeszcze extra potasik. Lekarz powiedział, że może być to wynikiem tego, że wypacam ten pierwiastek podczas ćwiczeń i będę musiał go uzupełniać.
Nie udało mi się dzisiaj poćwiczyć na sali gimnastycznej. Nie zdążyłem. Najpierw zamieszanie po przyjęciu, tuż przed obiadem dostałem kroplówkę. Sterydy wchłonąłem „just like that”.  Czuję się po nich lekko pobudzony i oszołomiony. Wydaje mi się, że te objawy są takie jak zwykle kiedy brałem sterydy. Używam zwrotu  „wydaje mi się” ponieważ ostatni raz dostałem Solu-Medrol w styczni 2009 i już nie pamiętam wrażeń z tamtych lat. Po co sobie zaśmiecać głowę nie istotnymi i bez znaczenia dla mojej przyszłości wrażeniami.
Mimo to, jeśli chodzi o rehabilitacje to się nie poddaję. Przeszedłem z chodzikiem tam i z powrotem cały korytarz na neurologii. Oczywiście nie za jednym razem, musiałem robić odpoczynki ale przeszedłem. Nie wiem, jaki to dystans, 50 – 70 metrów? Nie ważne, nie startuje w zawodach. Udało się przejść i poćwiczyć i znów wypociłem potasik :)
Dostałem od rehabilitantów ichni berecik do ćwiczeń, a z domu zabrałem ze sobą gumę więc jeszcze zamierzam poćwiczyć. Nie chcę tracić czasu, od leżenia nie będzie żadnej poprawy.
Była u mnie młoda doktorka. Zrobiła ze mną wywiad, takie duperele typu kiedy się zaczęło stwardnienie rozsiane, jakie leki brałem lub biorę do tej pory i choroby współistniejące. Boże… ile razy ja już to powtarzałem różnym medykom. Dlatego mówię, że to duperele. Muszę rozważyć kiedyś spisanie tego na papier by w tym całym moim opowiadaniu nie było tyle chaosu. No nie ale poważnie mówiąc to rozumem i zgadzam się, że ten wywiad był potrzebny bo w tym szpitalu jeszcze mnie nie widzieli. Zapewne jutro o to samo zapytają mnie na rehabilitacji:). Przy okazji porobiła teściki neurologiczne i na pocieszenie mi powiedziała, że nie jest ze mną tak źle tylko ta spastyka:). No właśnie przez to, że mam tak dużą spastykę, która mi uniemożliwia normalne funkcjonowanie trafiłem do tego szpitala.
Poruszyłem z nią temat leku o nazwie Bedrocan. To jest lecznicza marihuana. Nie zamierzam i nie zostanę ćpunem. Jeśli będę z tego leku mógł skorzystać i będzie mi przynosił ulgę i poprawi jakoś życia to zamierzam go stosować, a jeśli nie będę z niego zadowolony to pożegnam się z nim bez żalu jak to miało miejsce z Betaferonem i Tysabri. Ma się jutro skonsultować z szefem w sprawie tego leku i da mi znać.

Jeszcze parę słów o szpitalu. Telewizja na pieniądze – 2 zł za godzinę. Salę mam dwu osobową ale jestem sam więc koszty jak by co się nie rozłożą:) Oczywiście nie zamierzam tu oglądać TV. Jedzenie dowozi firma cateringowa. Zjadłem obiad i kolację bo były smaczne chodź uważam, że porcje są mizerne dla dużego chłopa. Dla mnie wystarcza jedzenia, zresztą ja dużo nie jadam i z obiadu zostawiłem ziemniaki.
Łazienkę mam w pokoju. Do dyspozycji prysznic więc nie muszę nigdzie chodzić (jak to się człowiek przyzwyczaił do tego słowa, że nawet teraz go używa). To jest zdecydowanie na plus ale wejście do prysznica wyposażone jest w wielki 20 cm próg! Ta przeszkoda jest jeszcze przeze mnie nie zbadana i nie sforsowana ale zamierzam ją pokonać. Będę kombinował. Do siedzenia jak coś pod prysznicem mam taborecik:) Jeśli sobie nie rozwalę głowy to znów będzie punkcik dla mnie w walce z SadoMaso. Ogólnie jestem ze szpitala zadowolony, pielęgniarki i lekarze są bardzo mili.

A teraz wybaczcie ale „ide”… poćwiczyć. Może jeszcze przejdę się jeszcze raz po korytarzu, a jak wrócę to jeszcze poćwiczę na berecie i z gumą.  A potem prysznic i spanie bo jutro dzień na Mitoxantron. Może to się okaże moim sokiem z gumijagód:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)