Zmiana planów. Zadzwoniłem do brata czy będzie mógł mnie wypuścić
dzisiaj z domu, a Adam mi mówi, że może mnie wypuścić za 20 min. No i nie
starczyło czasu na ćwiczenia za to rehabilitacje miałem podczas szybkiego
przebierania. Trzeba było szybciutko wyskoczyć z domowych – dresowych łaszków i
przygotować się do wyjścia do ludzi. Na szczęście brat się spóźnił, a w ogóle przyszedł
ze swoją córka a moją chrześniaczką. Zdążyłem wypić kawę, ale na śniadanie nie
starczyło czasu.
Jak już brat mnie wypuścił to się mnie pyta czy idziemy do pizzerii
na piwo. Hmmm… nic nie jadłem ale na
piwo możemy iść. Można powiedzieć, że zupę chmielową miałem na śniadanie ale
pora już była obiadowa bo było po godz. 12. Jak to dzieci, jedno ale nie dało nam
żyć. Trzeba było szybko dopić piwo i iść… gdziekolwiek byle Ali się nie
nudziło. No to poszliśmy do parku. Taka mała, a taki z niej kozak. Wystarczy
popatrzeć na zdjęcia i na film na czym ta zabawa polega.
Alicja + asekuracja:) |
Piwko + słoneczko i było milutko. Trzeba było jechać
wreszcie coś zjeść konkretnego. Po drodze wstąpiłem na grób ks. Bolka. Chwile
sobie z nim pogadałem i jak zwykle się rozkleiłem. Tak się posmarkałem, że
musiałem dłuższa chwilę odczekać by móc pojechać dalej miedzy ludzi. Chusteczek nie miałem:(
Dotarłem wreszcie do galerii, do KFC. Zamówiłem
pikantne skrzydełka. Jem sobie i nagle do stolika obok mnie dosiada się znajomy
gość. Przez chwilę się zastanawiałem skąd ja tego ludka znam i sobie
przypomniałem. To szef kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości, euro poseł Tomasz Poręba.
Straszny z niego „biduś”. Cały czas dzwoniły do niego
telefony, jakby był na call center. Kupił też KFC i nie miał czasu zjeść. Tak,
tak, wiem, za taką kasę z euro parlamentu to można się trochę poświecić. Jak
już mu trochę odpuścili i telefon zamilkł to zagadałem do niego. Przeprosił mnie, że
będzie mnie słuchał i będzie jadł bo już mu jedzenie wystygło. Poprosiłem go,
żeby dbali o rehabilitację w Dąbku, żeby na to się znalazły pieniądze, by ta
jedyna perełka dla chorych na SM nie została zlikwidowana ani zmieniona na
szkodę nas - chorych. Wiem, że gość ma miliony spraw na głowie. Ciągle go
ludzie o coś proszą ale podał mi do siebie maila: nazwisko + imię pisane razem@gmail.com Poprosił abym opisał sytuacje i o co
chodzi. Zamierzam do niego w tej sprawie napisać. Nie wiem, czy coś wskóra teraz
i po wyborach ale uważam, że coś trzeba robić. Jeśli i Wy się przyłączycie do
tego i opiszecie co to za ośrodek i ile on dla nas chorych znaczy to może nie
rozwalą tego co dobrze działa. Liczę na Was! Piszcie!
Po galerii wybrałem się na rynek. Jak zwykle dużo ludzi.
Mimo, że ostatnio jestem na rynku częściej to i tym razem było miło. Zawsze to
lepiej być na świeżym powietrzu niż siedzieć w domu.
Wjechałem do bazyliki Mariackiej. Dawno tam w środku mnie
nie było. Kościół robi wrażenie tak jak i Ołtarz Wita Stwosza. Jest piękny chodź moje zdjęcia tego nie oddają:(
Tutaj znalazłem animacje dzięki której można obejrzeć ołtarz samodzielnie –
wirtualnie:)
Gdy już wyjechałem z kościoła to obrałem kierunek na Wawel.
Po drodze cyknąłem sobie fotkę z Lajkonikiem:)
Kościół św. Wojciecha na Rynku Głównym |
Zakochani na sesji zdjęciowej obok kościoła św. Wojciecha |
ul. Senacka, przecznica z ul. Grodzkiej. W drodze na Wawel. |
Koniecznie chciał abym miał z nim zdjęcie:) |
Kościół św. Piotra i Pawła |
ul. Kanonicza |
ul. Kanonicza |
ul. Kanonicza |
ul. Kanonicza |
No comments |
No comments |
Na Wawel pojechałem bo chciałem się dostać do katedry.
Wejście do katedry dla kulawych jest dostępne do godz.17. Przyjechałem i
podeszli pracownicy obsługi turystycznej i rozłożyli mi podest abym mógł pokonać kilka schodów. Gdy już wjechałem
na nieco wyższy poziom to okazało się, że w drzwiach jest bardo wysoki próg i
nie przejadę. Chłopaki musieli napiąć trochę muskuły i mnie przenieśli.
Gdy już
byłem w katedrze na Wawelu to dało się poczuć chłód powietrza i mieszankę
religii i historii Polski. Nawet ja, krakus od urodzenia na którym Wawel
nie powinien robić wrażenia to i ja uległem powadze tego miejsca. Niestety ale w
katedrze co chwile są jakieś progi albo schody, a to bardzo utrudnia zwiedzanie
na wózku elektrycznym. Po jakiś 10 minutach opuściłem to miejsce i pojechałem
napić się kawy w tym zacnym miejscu. Katedrę zwiedzę wirtualnie:)
Siedzę na kawie i widzę starszego Pana w mundurze. Wołam go
po imieniu – Panie Edziu, a on się odwraca. Nie poznał mnie z początku bo dawno się nie widzieliśmy.
Kiedyś, jakieś 3-4 lata temu spotykaliśmy się na działce na która jeździłem.
Jesteśmy sąsiadami przez siatkę, a nasze rodziny znają się….. hohoho i jeszcze
trochę. Jego syn też jest chory na to badziewie, choruje dłużej ode mnie ale
jest zupełnie sprawny.
Edward Szczęśniak to bohater. Harcmistrz, żołnierz AK,
wywieziony na roboty do Niemiec w czasie II wojny światowej. O ile mi wiadomo
to jest już po 80 wiośnie. To żywy świadek naszej historii.
Był na Wawelu bo harcerze dzisiaj mieli jakąś uroczystość, a on jako „szycha”
musiał być. Wypiliśmy kawę, porozmawiali i poszliśmy. Odprowadziłem go
do tramwaju, a sam pojechałem w kierunku basenu. Po drodze na 1,5 godziny zatrzymałem
się u dziadków przy szachach.
Na basenie, w wodzie strasznie zmarzłem. Temperatura była
taka jak zwykle ale mi było zimno. Źle mi się pływało. Po basenie udałem się do autobusu linii 159. Kilka dni temu pisałem w tej sprawie. Bałem się, że i dzisiaj inny kierowca będzie mi robił problemy ale... okazało się, że jest nadzwyczaj uprzejmy i miły. Nie robił mi żadnych problemów. Jednak można i korona nikomu z głowy nie spadła.
PS
Gdy wyszedłem z basenu to na telefonie odczytałem maila. Chcę przedstawić jego fragment:
"Bardzo zrobił Pan na mnie wrażenie swoją energia do życia. Ja jestem osobą też bardzo energiczną i towarzyską ale od roku gdy przeszłam na rentę wszystko się urwało. Prawie zerwałam więzy towarzyskie. Siedziałam w domu, tylko w razie potrzeby konsultacji z lekarzem wychodziłam. Mieszkam na II piętrze co tez utrudnia mi sprawę. Proszę sobie wyobrazić, że odkąd czytam Pana blog dostałam impulsu do działania i już 2 razy wyszłam z domu. Zaczęłam na nowo żyć."
Właśnie dlatego piszę tego bloga. W znacznej części zrezygnowałem ze swojej prywatności ale po to by pokazać, że warto jeszcze żyć i marzyć, a choroba to nie koniec. Dzisiaj ludzie bardzo pozytywnie reagują na osoby niepełnosprawne. Sam jestem czasem tym zaskoczony (tak jak dzisiaj kierowcą autobusu). By nie było zbyt pompatycznie to powiem - garnijcie sie do ludzi i miedzy ludzi. Oni na prawdę nie gryzą.
Na wszystkie maile staram się odpisywać. Na tego też odpiszę ale rano:) Jeśli tylko ktoś ma czas i ochotę to proszę pisać. Ja też nie gryzę, a teraz idę spać!
Dobranoc:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)