Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 5 września 2011

a w Krakowie upał


W ramach wstępnej rehabilitacji przed właściwą rehabilitacją z Olą około godz. 13 zabrałem się za odkurzanie. Upał na dworze jest niemiłosierny to i ze mnie poty obficie wychodzą. U mnie duże zmęczenie od razu powoduje senność. Ta senność to coś tak silnego nad czym nie mogę zapanować. Nagle przychodzi i gdy nadejdzie to jest nie do opanowania, muszę się na chwilę zdrzemnąć. W dawnych czasach tzn. jak byłem jeszcze żonaty i znacznie sprawniejszy fizycznie no i oczywiście piękny i młody:) to poszliśmy razem z żoną na zakupy i na obiad do galerii. Po obiedzie dopadł mnie ten spacz. Byłem tak zmęczony, że nie byłem w stanie chodzić po galerii. Powiedziałem żonie, że muszę usiąść na kanapie i… zasnąłem. Ruch, gwar, a ja jak po narkozie, białka uciekają do góry, powieki robią się niesamowicie ciężkie i zasypiam. To trwa chwilę, 15-30 minut, a po przebudzeniu jestem jak młody bóg.  Tak też było dzisiaj. Odkurzyłem a potem się zdrzemnąłem.

Ola przyszła tuż przed 17. Najpierw pogadaliśmy, pośmialiśmy się, a potem do roboty. Lubię z nią pracować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)