Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 9 stycznia 2011

Cudowna niedziela:)

Przyjechaliśmy z Olą na godzinę 17 na mszę św. do Klasztoru Ojców Dominikanów w Krakowie.
Wcześniej dowiedziałem się, że jest w tym kościele wejście dostosowane do osób niepełnosprawnych. Bywałem w tym kościele wcześniej ale wówczas byłem zdrowy więc nie zwracałem uwagi na takie drobiazgi jak podjazd dostosowany dla osób niepełnosprawnych. Przyjeżdżamy, widzę jakiś zjazd w dół ale nie wiem czy to jest wjazd do klasztoru, a prócz tego przed tym zjazdem jest stopień 30 cm. Nie mam szans pokonać wózkiem elektrycznym takiego wysokiego stopnia. Jedziemy na furtę by się zapytać gdzie jest ten podjazd dla osób niepełnosprawnych. Okazało się, że to jest ten zjazd z tym stopniem! Dobrze, że mi pomogli dobrzy samarytanie i znieśli mnie razem z wózkiem z tego wysokiego stopnia.
Wózek jakieś 130 kg, ja 67 kg = słodki ciężar:)
W Klasztorze tłumy.

Po mszy poszliśmy na kolację. Tak dobrze nam się rozmawiało, że nie wiedzieć kiedy, a minęło 3,5 godziny! Ola wyglądała ślicznie. Byliśmy na rynku i zapomniałem kupić jej kwiaty:(

Oj, można dla niej stracić głowę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)