Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Bardzo długi i leniwy weekend

Kilka dni mnie nie było więc trzeba nadrobić zaległości na blogu. W piątek była imprezka zorganizowana przez ośrodek.
Do obiadu były zawody sportowe, różne dyscypliny dostosowane do sprawności pensjonariuszy. Ja miałem źle dobrane konkurencje bo nie zdobyłem żadnego medalu. Tomek, towarzysz w naszej niedoli mówi, że to wszystko było od samego początku ustawione i tak miało być. Pogoda nam dopisała. Z rana miałem wątpliwości czy to wszystko uda się zorganizować ale po chwili wyszło piękne słoneczko. Multi medalistką została Hanka z Rabki. Można powiedzieć, że to nasza – małopolska krew. Dziewcze jest nie ustępliwe, charakterne i bardzo ambitne. Prawdziwa góralka z krwi i kości.
Po obiadku sjesta. Trochę byłem zmęczony. Trzeba było nabrać sił przed głównymi występami czyli tańcami i swawolami na świeżym powietrzu. Na samym początku po godzinie 17 imprezka zaczęła się od koncertu orkiestry dętej. W orkiestrze tej były dzieci i młodzież. Fajnie grali jak na tak młody wiek.
Po koncercie zaczęła się oficjalna prezentacja wszystkich zaproszonych gości. Prezentacje gości prowadził gospodarz – dyrektora Dąbka, Dariusz Węcławski. Zaproszony był poseł na Sejm RP - Aleksander Sopliński z PSL. Pan Sopliński razem z byłym dyrektorem ośrodka, panem Antonim Nowickim byli pomysłodawcami powstania tego ośrodka i realizatorami. Chciało im się dostrzec problemy chorych na stwardnienie rozsiane. Wielkie im dzięki za to. Szkoda, że takich społeczników jest tak mało. Moją uwagę szczególnie wśród gości zwróciła jedna osobą. Wszyscy zaproszeni goście byli normalnie ubrani jak na majówkę, a on wskoczył w garnitur. Ubrał się jak stróż w Boże Ciało. Okazało się, że to wójt gminy Stupsk, pan Jan Chodziutko. Myślę, że sam się później zorientował, że jakoś odstaje wyglądem od pozostałych zaproszonych. O dziwo nie było księdza:) Jak już się nagadali oficjele to wreszcie rozpoczęła się impreza. Były tańce, piwo się lało z beczki, kiełbaski, bigos i Bóg wie co jeszcze bo wszystkiego nie dałem rady spróbować. Jak się patrzyło na tych ludzi, chorych ale chodzących to aż się nie chce wierzyć, że to są ludzie nieuleczalnie chorzy. Imprezka miała oficjalnie trwać do 23 ale musiała się wcześniej zakończyć ponieważ przed godziną 22 rozpętała się burza. My chorzy rozeszliśmy się albo zostaliśmy rozwiezieni do pokoi. To w pokojach, w bardziej kameralnych okolicznościach była kontynuowana dalsza konsumpcja.
W tym wszystkim nikt nie pomyślał o ludziach którzy włożyli w przygotowanie tej całej imprezy wiele wysiłku. Ciężko jest ich wszystkich wymieniać bo to nie czas i miejsce ale należy im się wielkie DZIĘKI:)
Do swojego wyrka zaszedłem, a w zasadzie zajechałem sam koło godziny 1 w nocy. Nie słyszałem nic, o żadnych nadużyciach:)

W sobotę już była nuda. Źle się czułem ale nie dlatego, że popiłem dzień wcześniej tylko dlatego, że byłem od razu po przebudzeniu śpiący. Życie toczy się tu jakoś wolniej więc i to nie sprzyja dobudzeniu się. Wypiłem jedna, a potem drugą kawę i nic! W przerwach między kawami poszedłem się zdrzemnąć. Cały dzień się słaniałem. Wieczorem był mecz Wisły w TV. Mecz był o 18 a mnie ciągle muliło. Dopiero jako otworzyłem piwo i je wypiłem to się obudziłem. Wisła mecz wygrała, a ja się kręciłem do północy i nie byłem senny.
W niedzielę od rana znów spałem. Tym razem już nie czekałem tylko od razu powiedziałem Maćkowi aby mi nalał banie wódki. Wypiłem i po chwili senność ustąpiła. Dobrze, że pomogło ale przecież nie mogę dnia zaczynać od alkoholu. Miałem obawy, że w poniedziałek znów będę ospały ale nic z tych rzeczy. Dzisiaj tylko jedna kawa dla smaku a nie na przebudzenie.

Dzisiaj na recepcji Hania obiecała mi, że dostanę od niej taki ładny kubek do kawy. Muszę ją teraz wychwalać no i w ogóle aby się nie rozmyśliła. Wiecie jak jest, czasami nie trzeba wiele aby kobieta zmieniła zdanie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)