Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 7 sierpnia 2011

Nuuuuuudaaaaa...

Ognisko, a raczej grill wczoraj się udał. Nie dolało nam, chodź było groźnie. Było dużo ludzi. Grzesiek jako jeden z najzdrowszych obsługiwał grilla tzn. sam się również przy nim wędził. Jest on idealnym materiałem na żonę – cały czas przy garach:) Dzięki Grzesiu za pomoc.

Ja sam trochę się spóźniłem na grilla bo oglądałem mecz Wisły Kraków w TV. Oglądanie odbywało się zresztą na raty bo na swoim wózku dowoziłem towar do grila czyli te kiełbaski, kaszanki i piwka. Wisła mecz zremisowała, a Kirma który nie trafił do pustej bramki należy zastrzelić – totalny fajtłapa.

Po grillu rozeszliśmy się do własnych pokoi na dalszą konsumpcję. Do wyra dotarłem koło północy.

Następnego dnia od rana towarzyszy mi nuda. Jakoś nic się nie chce. Ile razy można pić kawę, jeździć po ośrodku lub pić piwo? Straszna nuda. Trochę się przekimałem to czas szybciej leci. Na wieczór po kolacji jestem umówiony na grę w karty w Bridga to trochę czas będzie szybciej leciał.

Jutro czyli w poniedziałek początek zajęć mam od 8:30 z Karoliną która będzie usprawniała moją lewą rękę. Z ręką jest już lepiej ale jak robię ten wpis to i tak stawiam wiele literówek. Muszę często korzystać z klawisza Backspace:( Myślę, że to już się nie cofnie jak zresztą inne moje deficyty związane ze stwardnieniem rozsianym.

Echhhhh… szkoda gadać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)