Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

czwartek, 4 sierpnia 2011

Zbiorczo kilka dni

We wtorek miałem już regularne ćwiczenia tzn. w grupie kilku osób na materacach. To było straszne dla mnie. Wyszedłem z ćwiczeń z mokrą koszulką. Wiadomo, że osoby ćwiczące ze mną w grupie są w podobnej formie fizycznej, a więc ćwiczenia są dopasowane do naszych i moich możliwości. Całe zajęcia trwały tylko 30 min, a mimo to efekt był taki jak opisuje wyżej. Był też basen. Jak zobaczył mnie Łukasz jaką mam spastykę to kazał mi w wodzie założyć koło. Zapewne nie chciał wskakiwać do wody aby mnie ratować ale jak zobaczył jak pływam to się już chłopak uspokoił. Nie dziwię się mu – przecież jest za nas odpowiedzialny. Basen to jest dosłownie pyrtek. Ma długość 11 metrów, a szerokość 5-7 metra. Machnę dwa raz rękami i już jestem po drugiej stronie basenu. Mówi się trudno i trzeba wykorzystać to co jest.
Pierwszy raz na Lokomacie to był dramat. Co chwile maszyna się zatrzymywała przez moją spastykę w nogach. Jak już zacząłem w miarę iść w powietrzu, jak mnie opuścili na bieżnie to od razu zahaczałem czubkami stopy o bieżnie i znowu był stop maszyny. Więcej było stopów niż mojego chodzenia. Powiedzieli mi, że to może być efekt pierwszego razu ponieważ moje nogi dawno nie wykonywały takich ruchów (prawidłowego chodzenia) i muszą się przyzwyczaić. Jak zwał tak zwał ale to była porażka. Miałem też inne ćwiczenia ale nie działo się na nich nic o czym warto w tej chwili pisać.
Wieczorkiem było przywitanie tych co przyjechali w weekend – między innymi mnie. To taka prezentacja no i dla bardziej mobilnych są tańce. Po tej imprezie poszliśmy się witać we własnych podgrupach. Do łóżka dotarłem o godzinie 1 w nocy.

W środę wstałem o 8:30. Na dzień dobry już wiedziałem że nie zdążę do Karoliny na ćwiczenia bo przecież do 9 jest również wydawane śniadanie. Śniadanie najważniejsze:) Cały dzień przez to moje niedospanie i zmęczenie po nocy mi się źle funkcjonowało. Wieczorem był mecz Wisły Kraków w telewizji. Dosłownie przysypiałem na nim. Tak bardzo chciałem by się już skończył. Wisła wygrała, a ja z radością poszedłem spać.

W czwartek wstałem wcześnie rano. Wyspany i wypoczęty. Po śniadaniu byłem już o 8 rano. Do mnie to nie podobne. Ćwiczenia mi idą coraz lepiej nawet te grupowe. Jestem po nich zmęczony ale nie leje się już ze mnie. Na basenie dzisiaj nie popływałem bo było zbyt wiele ludzi. Łukasz który prowadził zajęcia na basenie ustawił nas w szeregu i ćwiczyliśmy. Większość ćwiczeń była takich aby rozstawić szeroko nogi, zgiąć nogę w kolanie i unieść kolana jak najwyżej do klatki itp. Fuck, to takie ćwiczenia które moje nogi nie są w stanie zrobić. Próbowałem ale musiałem pomagać sobie rękami. Może następnym razem będzie lepiej. Po basenie miałem chwilę na odpoczynek. Obiad o godz. 13, a na 14 Lokomat. Dzisiaj na tym urządzeniu śmigałem. Nie było aż tak dobrze ale i tak było o niebo lepiej niż ostatnim razem. Fajnie widzieć jakiś progres. Przecież po to tu jestem.
Około 15 byłem już po ćwiczeniach i czułem się strasznie zmęczony. Zeszły ze mnie emocje w związku z sukcesami na Lokomacie i dosłownie zacząłem zasypiać. Musiałem jeszcze pojechać do sklepu zrobić zakupy, a w zasadzie zamówienie na ognisko które ma być w sobotę. Oficjalnie są zamówione kiełbaski, kaszanka i piwko. Szybko załatwiłem sprawę i marzyło mi się tylko o spaniu.
O 19 miała być impreza – pożegnanie tych co będą w weekend wyjeżdżać. Nie poszedłem na to spotkanie. Byłem tak zmęczony, że poszedłem spać. Padłem na 2,5 godziny. Teraz trochę lepiej się czuję ale jutro poważnie rozważam odpuszczenie części ćwiczeń. Nie chcę doprowadzić do nadmiernego zmęczenia. Na pewno nie opuszczę hipoterapii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)