Cały tydzień siedziałem na tyłku. Dzisiaj dopiero mi się "zachciało" wyjść. Chciałem zobaczyć jak wygląda niebo. Jak grzeczne dziecko nie odjechałem daleko od domu. Cały czas kręciłem się na osiedlu.
Gdy brat mnie wypuścił z domu to poszliśmy do wodopoju... na piwo. On zamówił małe bo jeszcze miał pracować, a ja duże bo na spasykę:) Gdy skończyliśmy to go odprowadziłem do domu. Szliśmy razem! (hehehe)
Zgłodniałem więc pojechałem do pizzerii osiedlowej. Zjadłem, wypiłem i... poczułem pęcherz. W pizzerii WC nie jest zbyt frendly dla osób niepełnosprawnych no to pojechałem do galerii handlowej. Tam kibelek jest super. Oznaczyłem teren i coś trzeba robić dalej więc zamówiłem dobra czarną kawę. W czasie kawy zastanawiałem się co ja będę robił?
Wyboru nie było zbyt wielkiego więc się wpakowałem do Real'a. Zrobiłem zakupy. Chodzi o artykuły pierwszej potrzeby... piwo x 2. Trochę się po ścigałem miedzy alejkami i kierunek -> dom, prycza.
Zacząłem ostatnio znów ćwiczyć ale jest krucho. Osłabłem ale raczej nie dla tego, że kilka miesięcy było... na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień. Jestem idealnym królikiem doświadczalnym. Miałem okresy gdy brałem Betaferon, Tysabri, Mitoxantron. Były okresy, że nic nie brałem i nic nie robiłem. Były też okresy, że ćwiczyłem ale z czystym sumieniem, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ja swoje, a SM swoje.
Ćwiczę ale cudów nie będzie. To tak dla zabicia czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)