Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

czwartek, 15 maja 2014

Cały dzień na nogach.

Wczoraj musiałem wyjść z domu bo znów miałem wizytę u dentysty. Jak zwykle pośpiech tylko gdybym w tym pośpiechu kogoś gonił to wszyscy by mi uciekli:) Od... nie pamiętam jak dawna leczę kanałowo siódemkę. Z tymi kanałami też u mnie jest pokręcone. Najpierw były trzy, a potem okazało się, że jest czwarty którego nie było widać na RTG zęba. Śmieję się, że schował się za kolegą:) ale faktem jest, że to już się dłuży strasznie nie tylko mnie. Stomatolog mówi, że to maraton i czas finiszować.

W drodze do stomatologa miałem mały śmigus dyngus w związku z obecną aurą. Gdy wyszedłem już nie padało. Korzystając z przerwy w deszczu uciekłem do galerii. Była tuż przed godz. 13-tą, a ja musiałem czekać ponieważ umówiłem się na godz. 15 w Manggha - Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej.
Byłem głodny więc zjadłem małe co nieco, wypiłem kawę. Pokręciłem się trochę po galerii dla zabicia czasu i ruszyłem na spotkanie. Po drodze zrobiłem kilka fotek. Zaintrygowała mnie bramka. Każdy kto pod nią przejdzie opowie się za organizacją zimowych igrzysk przez Kraków. To taki happening.


W drodze z galerii na spotkanie musiałem przejechać przez Rynek Główny. Przy ulicy Grodzkiej mamy ostatnio najsławniejszy night club w Polsce. Wejście jest dostosowane do osób niepełnosprawnych :)


Pogoda była paskudna ale ludzi nie brakowało.

Tylko ogródki jakieś takie puste :)

Planty krakowskie.


Spotkanie organizowała jak zwykle Małgosia Felger. To nasz tytan pracy. Chapeau bas. Jak by ktoś był głodny to tam można było się najeść do syta. Były kiełbaski, szaszłyki, kaszanka, ciastka, owoce, tort. Dosłownie czym chata bogata. Pogoda nam nie dopisała więc siedzieliśmy w środku.




Cały dzień byłem na chodzie, a wieczorem wpadły chłopaki na mecz. Po meczu to ja padłem:)


1 komentarz:

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)