Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 10 marca 2013

Ale kraksa

Wczoraj byłem na imprezie urodzinowej mojego przyjaciela w pizzerii. Było fajnie. Strasznie szybko czas zleciał. Kto by pomyślał! Po imprezie wprowadzili mnie do domu. Wstałem z wózka i idę w kierunku swojej pryczy. Szuram nogami, podpieram się o wszystko i nagle... jestem na podłodze. Nie mogłem się pozbierać z tej ziemi. Czy to była wina alkoholu? Nie. To wina...
Później się umyłem no i jeszcze pogrzebałem przed spaniem w internecie. Po raz dziesiąty grzebałem i oglądałem te same strony, artykuły.

Rano wstawałem z łóżka. Tak jak zwykle wstaję przy pomocy chodzika. Gdy już prawie stałem to moja lewa, słabsza ręka mnie nie utrzymała no i poleciałem na chodzik. Rozplaskałem się fantastycznie. Znów upadłem na nie wygojone żebro. Do tego rozharatałem się na jeba...j śrubie przy chodziku. Mam piękną szramę na klacie - lepszą niż Bruce Lee z filmu Wejście Smoka.


Wiadomo, mam to co mam ale jeśli konstruktor sprzętu rehabilitacyjnego, który produkuje takie akcesoria masowo, prowadzi chyba ankiety dotyczące swoich produktów itp. i podczas projektowania i wykonania nie myśli o tym by zabezpieczyć ostre krawędzie to chyba powinien zmienić branżę. Przecież to powinny być produkty bezpieczne. Tak jak z zabwakami dla dzieci. W Stanach gdybym się tak zharatał to pewnie mógłbym dostać mega odszkodowanie. Nie chodzi o to, że popieram to co się wyprawia w USA z pozwami o wszystko ale to powoduje i wymusza, że producenci by uniknąć w przyszłości pozwów zmuszenie są do... myślenia. Oj, z tym w naszym kraju, w wielu dziedzinach jest duży problem.
Do tych moich dzisiejszych uszczerbków należy doliczyć jeszcze mój palec wskazujący w lewej ręce. Tak nieszczęśliwie upadłem, że prawie go złamałem. Ciężko jest mi teraz nim ruszać bo boli.
Była u mnie dzisiaj Ola na rehabilitacji i mówi mi, że powinienem go moczyć w kwaśnej wodzie ale wiecie co ja na to? Paluszek i główka.... Nie zwalajmy wszystkiego na paluszek, chodzik, żebro.

Po prostu, złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy. 

1 komentarz:

  1. Znam ten ból:). Na pogotowiu mam grubą kartotekę. Moje fikuśne upadki zazwyczaj kończą się stłuczeniami lub zwichnięciami stóp, w ostateczności rozerwanymi palcami i cerowaniem :) Z każdego trzeba się jednak podnieść, otrzepać i maszerować przez życie dalej, prawda :). Pozdrawiam.
    http://mojadroga-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)