Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 26 lipca 2015

Sprawy urzędowe po powrocie

Wróciłem do Krakowa i trochę uzbierało się zaległości. Jeszcze przed wyjazdem na rehabilitację do Bornego Sulinowa złożyłem papiery o wydanie nowej karty parkingowej oraz złożyłem wniosek o wydanie nowego paszportu.

W Krakowie było tak gorąco, że cały tydzień siedziałem w domu. Dopiero w piątek było trochę chłodniej więc zdecydowałem się na wycieczkę no i był cel. Na pierwszy ogień wziąłem Urząd Miasta Krakowa. Wsiadłem u siebie w autobus i siup:-) Jechało się super bo pojazd był klimatyzowany. Klimatyzacja w autobusach przynajmniej w Krakowie staje się standardem. Z autobusu wysiadłem przy krakowskich Błoniach.



Ostatnio bardzo rzadko bywam w okolicach krakowskich błoń. 3 lata temu bywałem regularnie w tych okolicach ponieważ kilka razy w tygodniu jeździłem na basen na rehabilitację. Teraz już nie jestem wstanie pływać więc i błoń nie oglądam.
Tak czy siak, cyknąłem zdjęcia i w drogę. Do urzędu nie miałem daleko. Przyjechałem, urzędniczka wydała mi kartę parkingową dla osoby niepełnosprawnej i ją mam! Powinienem się cieszyć?

Wybitnie mi się nie chciało włóczyć po mieście na wózku więc w dalszą podróż do Urzędu Wojewódzkiego pojechałem komunikacją miejską. W urzędzie zaskoczyła mnie kabina w której odbierałem paszport. Kabina ta była mała, ciasna, z wysokim okienkiem. Dla wygody petenta było wysokie, barowe... krzesło:-) Gdy wszedłem do tej klitki to urzędniczka poprosiła mnie o zamknięcie drzwi za sobą. To była chyba taka odruchowa prośba bo szybko się zorientowała, że to nie będzie możliwe. Sama wyszła, obeszła kabinę i zamknęła drzwi. Ogólnie była bardzo miła:-) Paszport też już mam! Z tego się akurat cieszę bo będę mógł polecieć do Syrii by walczyć w szeregach Państwa Islamskiego. Zostanę mięsem armatnim:-) albo samym mięsem.

Na deser pojechałem do lekarza po recepty, skierowanie i zaświadczenie o stanie zdrowia do celów świadczeń z ubezpieczenia społecznego, w skrócie wniosek o rentę inwalidzką. Moja ostatnia była wydana na 2 lata, a w tym czasie mi się nie poprawiło. Wręcz odwrotnie.
Lekarz wypisał mi ten papier. We wniosku jest napisane, że byłem leczony bez powodzenia, że poruszam się na wózku inwalidzkim, że mam niedowład spastyczny kończyn dolnych oraz kończyny górnej lewej. Dodatkowo jest napisane, że jestem trwale niezdolny do samodzielnej egzystencji, wymagam opieki osób drugich i że schorzenie ma charakter postępujący i nie rokujący na ozdrowienie:-)
Tyle ciepłych słów o moim przypadku znalazło się w tym wniosku. Kiedyś bym się tym przejmował, a dziś wiem, że to prawda i nie przejmuję się tym bo i po co? Czy mam na to wpływ? Nie nie mam,  więc jestem tu i teraz a co będzie dalej? Jestem jak liść na wietrze:-)

Gdy wyszedłem od lekarza poczułem wielki głód, a że po drodze była stacja benzynowa BP więc skorzystałem z ich "jadłodajni". W Bornem przy posiłkach wszyscy mówili o zdrowym żywieniu. Bo to lub tamto im szkodzi. Mnie nic nie szkodzi. Mogę jeść wszystko nawet takie śmieciowe jedzenie ze stacji BP.

W ramach obiadu zamówiłem zestaw Hot doga i kawę. lubię od czasu do czasu takie śmieciowe żarcie. Mnie ono nie szkodzi za to ile sprawia frajdy:-)


Udało mi się w zasadzie załatwić wszystkie sprawy. Nie zdążyłem tylko zrealizować recept bo mnie zaczął ponaglać pęcherz. Mogłem jechać do galerii obok domu ale bałem się wywrotki przy kibelku. 

Zdecydowałem się, że wrócę do domu, a recepty zrealizuję innym razem:-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)