Żyję i funkcjonuje. Funkcjonuje z cewnikiem – niestety. Raczej nie będę już sikał samodzielnie. To nie wchodzi już w rachubę bo przez to, że nie opróżniałem pęcherza do końca to co dwa tygodnie miałem zapaleniem pęcherza i antybiotyk. Gdybym miał sprawne ręce to mógłbym się sam cewnikować, ale mam tylko w miarę jedną rękę sprawną ale to za mało. Nawet Mc Giver by nie dał rady jedną ręką się cewnikować:-) Są inne opcje nawet operacyjne ale to nie dla mnie.
Przedtem rzadko wychodziłem z domu. Moje wyjścia były regulowane i zależały od tego czy i kiedy robiłem siku. Gdy wycyrklowałem dobrze z sikaniem to mogłem iść na zewnątrz na cztery, a nawet pięć godzin. To zależało od tego ile pije przed i na spacerze. Od czasu założenia cewnika i worka praktycznie nie wychodzę. Worek na mocz i jego widok mnie obrzydza. Wiem, że można go ukryć w nogawce, ale to też mi nie odpowiada. Najlepsza dla mnie opcja to schowanie go w specjalnej torebce na którą czekam, ale i tak czuję się z tym niekomfortowo.
Cały czas się rehabilituję. Teraz tak sobie poukładałem dzień, że w czasie dnia mam dwie godziny przerwę w pracy. W tym czasie wpada do mnie rehabilitant, a pracę kończę o 18. Po całym dniu i siedzeniu na niewygodnym ręcznym wózku jestem tak zmęczony, że w łóżku jestem razem z kurami czyli koło godziny 20. Po prostu muszę wyluzować plecy. Przez to, że w ciągu dnia jestem zajęty pracą to trochę brakuje mi czasu dla siebie. Teraz jest mundial i po meczu koło godziny 22 jestem już w innym wymiarze.
Spada na mnie w ostatnim czasie dużo problemów i to na raz, ale nie poddaje się. Po chwili załamki i marudzenia zaczynam brać byka za rogi. Cześć z nich staram się rozwiązać, a te których nie mogę ruszyć to zgarniam je w kącik i żyje dalej.
Czemu siedzę na ręcznym wózku zamiast swoim elektryku? Jakiś czas temu zepsuł mi się elektryczny wózek inwalidzki. Usterka polega na tym, że zużyłem zębatki w układzie napędowym wózka i przez to strasznie wózkiem szarpie. Z tego powodu wózek był w serwisie gwarancyjnym, ale powiedziano mi, że w zębatkach nie było smaru i się wytarły. Zasugerowano, że dużo jeżdżę i to jest moje zaniedbanie, a w ogóle to są elementy eksploatacyjne i nie podlegają gwarancji. Męczyłem się wtedy w domu trzy tygodnie bez wózka. Siedziałem na ręcznym wózku, a gdy chciałem się obrócić albo podjechać na wózku to muszę prosić mamę. Sam nic nie zrobię mając do dyspozycji tylko jedną rękę. Teraz wózek wysłałem do autoryzowanego serwisu w Bytomiu i czekam. Naprawa będzie mnie kosztować 4100 zł. Na szczęście dostałem dofinansowanie do naprawy wózka z MOPS w Krakowie ze środków PFRON w wysokości 3500 zł, a resztę dołożę ze swoich. Myślę, że te 600 zł będę mógł odzyskać z pieniędzy ze zbiórki 1%.
Chciałem bardzo podziękować tym wszystkim, którzy przekazali mi swój 1% na rehabilitacje i walkę z chorobą. Jest przecież tylu potrzebujących, tyle nieszczęść, tyle biedy, a jednak WY wciąż pamiętacie o mnie i mnie wspieracie i to mnie wybieracie co roku.
DZIĘKUJĘ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)