Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

wtorek, 9 lutego 2021

Magic zamek tedee

Jak wiadomo, jestem chory na SM od 2005 roku. Dziś poruszam się po mieszkaniu na elektrycznym wózku inwalidzkim. Wózek fajny ale umówmy się - szału nie ma. Do wózka nie mam nic. Doceniam to, że mam wózek, że jeszcze mogę z niego korzystać itp. Moja sarkastyczna złośliwość dotyczy raczej samego faktu, że jestem zmuszony korzystać z wózka. Wózek to wózek i już. Przy okazji, jak już mi się ulało żółcią narzekania to w ramach wstępu ponarzekam dalej :-)

W zasadzie to jestem na tym wózku trochę jak kadłubek. Mam sprawną prawą rękę i głowę. Proszę nie wnikać w szczegóły :-) Gdy próbuję czasami otworzyć drzwi do mieszkania to mam pewien problem bo moje drzwi wejściowe otwierają się do środka, a od zewnątrz nie mam klamki. Podjeżdżam pod drzwi jak najbliżej się da ale granicą tego są moje nogi i podnóżki wózka. Gdy już jestem bardzo blisko to wtedy nachylam się do przodu z trudem by dosięgnąć klamki. Easy prawda? Gdy już złapię klamkę i ją nacisnę to muszę znowu ją puścić by otworzyć szerzej drzwi to muszę się cofnąć na wózku, a do tego potrzebuję ręki na joysticku. Wciąż mam tylko jedną sprawną... rękę. Chwytanie klamki, cofanie na wózku, odciąganie drzwi, nachylanie się, puszczanie klamki, cofanie, nachylanie się, to trwa chwilę. Żeby bardziej ponarzekać tak po Polsku, narodowo, patriotycznie i pojęczeć, to powiem, że kilkukrotne nachylanie się na wózku też jest męczące i wykańcza. Ciągnął dziadek za rzepkę :-) Pół biedy, kiedy za drzwiami jest mi znany listonosz. On już wie, że trzeba pomóc i popchać drzwi. Gorzej gdy za drzwiami jest jakiś nieznany człowiek, kurier. Oni wszyscy zawsze się śpieszą. Trzyma drzwi od windy, żeby mu nie uciekła, a za drzwiami słyszy jakieś zamieszanie i głos by popchnąć drzwi wejściowe. WTF? Różnie z kurierami bywa, a jeszcze jak to jest Ukrainiec lub Białorusin? Gość sam jest zagubiony w nowej rzeczywistości. Uciekł lub wyjechał do "normalności na zachód" a tu takie cyrki go spotykają. Jeszcze lepiej bywa w lecie. Okna otwarte w mieszkaniu, gimnastykuje się przy drzwiach, kurier niekumaty trzyma drzwi od windy by mu nie uciekła, a nagle przeciąg zamyka mi drzwi wejściowe. Wtedy osiągam punkt wrzenia, a do śmiechu mi nie jest.

To jest jak na filmie akcji. Problem jest, potem ciśnienie rośnie, następuje eksplozja i tadammmm.... Spokojna muzyczka i tym podobna chała jak w reklamie. Znalazłem rozwiązanie. Zamek tedee, dzięki któremu otwieram i zamykam drzwi smartfonem. Wiem, że to wszystko brzmi dziwnie, wręcz niebezpiecznie ale najlepiej o tym opowie filmik.

 

Ostatnio przyszedł do mnie rehabilitant. Stał za drzwiami, czekał aż mu otworzę drzwi. Ale był w szoku, gdy wszedł do mieszkania, a za drzwiami nikogo nie ma. Mówię mu, że to Jedi z gwiezdnych wojen albo magic :-)

Nie mam żadnych pieniędzy za reklamę tego produktu. Jestem zwykłym zjadaczem chleba, który jest bardzo zadowolony z wyboru i zakupu. Tych którzy chcą wiedzieć więcej odsyłam na stronę producenta pod tym adresem tedee.com

Ten zamek kupiłem za zgodą fundacji z 1%. Wiem, że są ciężkie czasy. Jeśli masz już innego darczyńcę, którego zdecydowałeś się wspomóc - szanuję to ale nie bądź obojętny. Udostępnij ten post.  Wszystko się liczy.

Wystarczy w swoim zeznaniu podatkowym PIT wpisać KRS 0000 33 88 78, a jako cel szczegółowy podać Wojciech Mrugalski.

Za Like, udostępnienie, za procent, za pamięć i uwagę bardzo dziękuję. Najgorsza jest obojętność.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)