Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 2 lipca 2012

Pani mgr Aleksandra


Dziś Ola miała obronę pracy magisterskiej. Dzwoni do mnie koło 13 i mówi, że dostała pałę. Gdyby nie zdała to by do mnie zadzwoniła i była by i dla mnie i wszystkich wokoło bardzo nie sympatyczna. Ufff jaka ona potrafi być niedobra jak jest zła. W takim momencie najlepiej siedzieć cicho i się nie odzywać, a że jak pisałem wczoraj, znamy się jak łyse konie to już po głosie wiedziałem, że kłamie. Gdy dzwoniła to banana miała od ucha do ucha. Wiedziałem, że zdała i wiedziałem, że dostałą piąteczkę i wszystko się potwierdziło. Jaka dumna była z siebie jak paw. Gratulacje:)

Jeju, jak ten czas szybko leci. Przyszła do mnie po raz pierwszy do domu z końcem października 2010, a już jest połowa 2012 roku. Oj, wiele przeszliśmy razem i osobno. Były wzloty i upadki. Kto by przypuszczał, że takie relacje będą nas teraz łączyć.

Mówi, że sprawiłem jej przykrość bo myślała, że sprawie jej niespodziankę i przyjdę na jej obronę pracy z kwiatami. Co za przewrotna kobieta. I co jeszcze? Kiedyś jak się jej pytałem czy mogę przyjść to kategorycznie powiedziała, że NIE! I dziś mi mówi, jacy mężczyźni są nie domyślni, jakby o tym nie widziała i jedzie mi dalej, że dawniej to bym jej tak nie zrobił. To prawda ale dawniej były inne relacje. Sprowadziłem ją na ziemię - szorstka przyjaźń! Sama mówi, że traktuję ją jak psa no ale lubimy się i możemy na siebie liczyć. Dziś nie musiała na mnie liczyć bo szła tak wyluzowana na tę obronę, że równie dobrze mogła iść na spacer. Wiedziała, że umie i zda i ja też!

Za to przegrałem z nią zakład. Podpuściła mnie. My się zakładamy standardowo o pół litra Martini. Założyłem się z nią o to, że nie przyjdzie na jej obronę poprzedni chłopak. Coś tam mówiła, że się pytał kiedy Ola ma obronę pracy ale nie wiedziałem, że tak dokładnie się wypytywał o godzinę itp. No i przegrałem. Ciekawe jak byśmy oboje wyglądali? Jak dwa głupki do jednej laski. On startuje jeszcze do niej, ja już nie. Dobrze, że nie jestem taki domyślny.

Ciekawe czy był z kwiatami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)