Wigilię spędziłem z rodziną. Był mój brat, Marysia, moja chrześnica Ala no i gospodyni czyli mama. Oni przyszli ze swoim psem myśliwskim rasy bigiel. Pies, Indi bo tak się wabi to największy cykor. Boi się moich kotów. Gdy któryś kot się rozłoży w przejściu to pies ani go nie minie ani nie przeskoczy. Umiera ze strachu.
Nie obżarłem się na wigilii. U mnie nigdy nie ma wielkiego żarcia chodź gdyby ktoś chciał to nie było by sprawy. Było w czym wybierać. Gdy już się zakończyła część oficjalna to na deser przyszedł mój przyjaciel Dżakub ze swoją dziewczyną Natalią. On jest jak domownik. Biedna Natalia krępowała się przyjść w wigilię, że to nie wypada itp. itd. a prawda jest taka, że u nas w domu zawsze było pełno ludzi zaraz po wigilii. Zchodzili się kumple i zawsze coś się posiedziało, a potem gdy nam się jeszcze chciało to szliśmy na Pasterkę do kościoła. Tym razem Dżakub z Natalią i mój brat z Marysią i Alą nie siedzieli tak długo. Wszyscy wyszli koło 20:30 ale nie musiałem długo czekać gdy przyszedł mój drugi przyjaciel Tuta z żoną i synem Kubą. Kuby nie widziałem bardzo dawno. Urósł, ma długie włosy. Z małego dziecka to już podrostek. Miałem dużo gości.
Dziś leniuchowałem i to dużo. Nie ćwiczyłem nic a nic i to było najfajniejsze. Gdybym był zdrów to bym aktywnie spędzał święta, a ponieważ sprawności brak to mam teraz duuuużoooo pasywności:) ale nie nudziłem się.
Być może się jutro wybiorę do miasta ale to zależy od pogody.
Być może się jutro wybiorę do miasta ale to zależy od pogody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)