W czwartek popołudniu przyszedł na rehabilitację Marcin. Sam zauważył, że jestem w dobrej formie. Powiedziałem mu, że to pewnie dlatego, że kilka dni go u mnie nie było, a ja skrzętnie z jego nieobecności skorzystałem i nic nie robiłem. Zabraliśmy się do ćwiczeń, które zaczęliśmy od ćwiczeń na łóżku. Siedziałem na łóżku, a Marcin mnie spychał na boki i do przodu i do tył. To takie ćwiczenia na mięśnie posturalne. Chodzi o to by wzmocnić moje plecy. Gdy już poćwiczyliśmy na siedząco to zszedłem do parteru na materac. Na materacu miałem jeszcze chwilę ćwiczeń aktywnych czyli takich w których musiałem się wykazać i pracować aktywnie mięśniami, a potem byłem naciągany. Generalnie nigdzie mnie nie ciągnie, nawet w lewej ręce w której mam przykurcz.
Po rehabilitacji nie powiem, że się czułem lepiej bo tak nigdy nie ma ale nie byłem zmęczony. Ogólnie czułem się dobrze tzn. normalnie. Zjadłem napiłem się i siedziałem na łóżku, a spać poszedłem grubo po 1 w nocy czyli normalnie.
W piątek wstałem i od rana wiedziałem, że coś jest nie tak ze mną. Mama mi pomagała przy układaniu się na łóżku. Miałem problem, z ubraniem się. Cały byłem nadzwyczaj spasyczny. O 13 na rehabilitację przyszedł Marcin. Ledwie mnie dotknął i już poczuł, że jest źle :( Już nie chciał ze mną ćwiczyć na siedząco. Od razu kazał mi się kłaść na materac. Ogólnie to tylko mnie naciągał i rozciągał. Ja takie ćwiczenia nazywam głaskaniem. Na mnie zęby połamali różni specjaliści. Tak się kończy u mnie rehabilitacja i jakiekolwiek wzmacnianie mięśni :( Z Marcinem umówiłem się wstępnie na poniedziałek. Zobaczymy jak będzie.
Dziś jest sobota i może ciut, ciut jest lepiej ale do formy z zeszłego tygodnia i czwartku to droga daleka. Musiałem dziś odebrać prezent ze sklepu więc musiałem ruszyć dupę, a bardzo mi się nie chciało. Mama mi musiała pomóc się ubrać tzn. włożyć sweter, zapiąć guziki, zawiązać buty itp.
Na zewnątrz w Krakowie była piękną pogoda. Świeciło słońce, za oknem +9 st. C czyli ciepło ale ten zimny wiatr był przejmujący. Pojechałem pod
Galerię Krakowską w nadziei, że spotkam
Ks. Stryczka który usiadł w konfesjonale przed Galerią Krakowską. Nie miałem zamiaru się spowiadać bo
Eli, Eli, lama sabachthani? Generalnie chciałem poznać go. Zamienić z nim parę słów i może strzelić z nim
Selfie. Niestety nie było mi to dane. Byłem tuż po godzinie 12 ale księdza już nie znalazłem :(
Skoro już byłem w centrum to pojechałem zwiedzić Kraków, jak wygląda na Święta. Święta już widać przed galerią:)
|
Jarmark Świąteczny przed Galerią Krakoską. |
|
Można sobie podjeść |
|
i napić się grzańca:) |
|
Nie mogło zabraknąć choinki. |
|
Dla bardziej aktywnych było też lodowisko, a w oddali stary, zabytkowy budynek dworca kolejowego. |
|
ul. Szpitalna i pozostałość po dawnych murach miejskich.oraz w oddali wieża i brama Floriańska. |
|
A na Rynku Głównym targi Bożonarodzeniowe. |
|
A po drugiej stronie chyba budują już scenę na imprezę sylwestrową, którą w tym roku organizuje TVN. |
|
Była piękna pogoda chodź trochę chłodno. |
Wróciłem do Galerii Krakowskiej by się ogrzać i coś zjeść. By było miło i nie uciekać zbyt prędko to i w sklepach jest pięknie, ciepło, a z głośników leci nastrojowa muzyka.
Do domu wróciłem i siup na pryczę. Czekam... może mi spastyka odpuści. Relaks :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)