W czwartek byłem na spotkaniu świątecznym w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, a w piątek o 17 był u mnie Marcin na rehabilitacji.
Najpierw poćwiczyłem z nim na łóżku. Spoko, spoko, nie leżeliśmy koło siebie:) Siedziałem, a Marcin mnie spychał. Huśtał mną na prawo i lewo, do przodu i do tył. Przy tym ćwiczeniu trzeba siedzieć z wyprostowanymi plecami. W ten sposób wzmacniam mięśnie posturalne czyli mięśnie pleców i brzucha. Rehabilitanci mawiają, że chodzenie zaczyna się od silnych mięśni posturalnych ale ja już tak daleko nie wybiegam:)
Gdy już poćwiczyłem (czyt. zmęczyłem plecy) to zszedłem, a w zasadzie zsunąłem się jak wąż do parteru na materac. Na materacu gdy leżałem na plecach to rozciągałem rekami czerwona gumę. W ten sposób rozciągam klatkę piersiową, a odwodząc ręce w lekkim oporze walczę z przykurczem łokcia w lewej ręce. Gdy już zrobiłem serię to Marcin naciągnął mi dodatkowo mięśnie w lewej ręce i rozciągnął nogi. Ćwiczę też na materacu przewracanie się na drugi bok by było mi łatwiej w łóżku się obrócić. Te wszystkie ćwiczenia to wariacje tego co robiłem z Olą kiedy z nią ćwiczyłem tyle, że wówczas mogłem więcej. Marcin ma u mnie dobrze bo mam wszystko do ćwiczeń. Jedynie czego mi brakuje to stołu do rehabilitacji. Fajnie mi się z nim ćwiczy.
W sobotę najpierw przyszła do mnie Ola. Posiedziała u mnie ze 3 godziny. Pogadaliśmy jak zwykle o niczym i o wszystkim, a ponieważ miała czarne spodnie i bluzkę to mega oblazła sierścią mojego białego kota - Miko. Gdy wstała to wyglądała jak by wyszła ze słomy ale na sianie nie leżeliśmy:)
Jak by było tego mało to po pracy, koło 22 na piwo przyszła do mnie Iwona - moja sąsiadka z naprzeciwka:) Niestety nie mogła zbyt długo u mnie siedzieć bo się niezbyt dobrze czuła. Proponowałem jej by wypiła drugie piwo bo jej na pewno pomoże ale nie mogła przesadzać.
W niedzielę też miałem gościa:) Cały ten tydzień był jakiś nakręcony i zakręcony. W zasadzie codziennie coś się działo ale chyba nie ma co narzekać:)
Najpierw poćwiczyłem z nim na łóżku. Spoko, spoko, nie leżeliśmy koło siebie:) Siedziałem, a Marcin mnie spychał. Huśtał mną na prawo i lewo, do przodu i do tył. Przy tym ćwiczeniu trzeba siedzieć z wyprostowanymi plecami. W ten sposób wzmacniam mięśnie posturalne czyli mięśnie pleców i brzucha. Rehabilitanci mawiają, że chodzenie zaczyna się od silnych mięśni posturalnych ale ja już tak daleko nie wybiegam:)
Gdy już poćwiczyłem (czyt. zmęczyłem plecy) to zszedłem, a w zasadzie zsunąłem się jak wąż do parteru na materac. Na materacu gdy leżałem na plecach to rozciągałem rekami czerwona gumę. W ten sposób rozciągam klatkę piersiową, a odwodząc ręce w lekkim oporze walczę z przykurczem łokcia w lewej ręce. Gdy już zrobiłem serię to Marcin naciągnął mi dodatkowo mięśnie w lewej ręce i rozciągnął nogi. Ćwiczę też na materacu przewracanie się na drugi bok by było mi łatwiej w łóżku się obrócić. Te wszystkie ćwiczenia to wariacje tego co robiłem z Olą kiedy z nią ćwiczyłem tyle, że wówczas mogłem więcej. Marcin ma u mnie dobrze bo mam wszystko do ćwiczeń. Jedynie czego mi brakuje to stołu do rehabilitacji. Fajnie mi się z nim ćwiczy.
W sobotę najpierw przyszła do mnie Ola. Posiedziała u mnie ze 3 godziny. Pogadaliśmy jak zwykle o niczym i o wszystkim, a ponieważ miała czarne spodnie i bluzkę to mega oblazła sierścią mojego białego kota - Miko. Gdy wstała to wyglądała jak by wyszła ze słomy ale na sianie nie leżeliśmy:)
Jak by było tego mało to po pracy, koło 22 na piwo przyszła do mnie Iwona - moja sąsiadka z naprzeciwka:) Niestety nie mogła zbyt długo u mnie siedzieć bo się niezbyt dobrze czuła. Proponowałem jej by wypiła drugie piwo bo jej na pewno pomoże ale nie mogła przesadzać.
W niedzielę też miałem gościa:) Cały ten tydzień był jakiś nakręcony i zakręcony. W zasadzie codziennie coś się działo ale chyba nie ma co narzekać:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)