Wczoraj miałem dobry dzień ale nie dla tego, że coś z moim sm się zmieniło. Wskoczyłem w normalne ubranie. Jeansy, koszulka itp. To jakaś odmiana od codziennego siedzenia w dresie.
To dla tego, że przed południem postanowiłem, iż nie będę ćwiczyć więc dres mi nie będzie potrzebny.
Włączyłem sobie głośno muzykę i micha się cieszyła od ucha do ucha. Trochę biedni są moi sąsiedzi bo słychać mnie przez kilka pięter ale robię to okresowo i nie zbyt często. Mam nadzieję, że mi wybaczą.
Przyszła Ola. Miała szczęście, że usłyszałem domofon bo akurat kończył się jeden utwór. Przyniosła mi babeczki własnej roboty i krupnik. Dożywia mnie. Była rozczarowana tym, że nie jestem przygotowany do ćwiczeń. Powiedziałem jej, że nie będę ćwiczyć, zresztą sama zauważyła, że mam dobry nastrój. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy.
To był naprawdę fajny dzień. Dziś również po ćwiczeniach przebiorę się w normalne, ludzkie ubranie. To nic, że się pomęczę podczas przebierania ale dla dobrego samopoczucia warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)