Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

czwartek, 24 stycznia 2013

I o co chodzi?

Kiedyś rower mi nie służył. Po pedałowaniu miałem miękkie nogi ale po 2-3 godzinach robiłem się sztywny jak kłoda. Nie wiele pomagały ćwiczenia naciągające, skrętne, oddechowe czy relaksacyjne. Wówczas zrezygnowałem z pedałowania.
Nie dawało mi to spokoju. Wielokrotnie pytałem się rehabilitantów czy mam pedałować? W zależności od tego kogo się pytałem to miałem inną odpowiedź. Jedni mówili, że trzeba również ćwiczyć mięśnie spastyczne, a inni, że nie można aktywować spastyki. Inni, że trzeba to robić umiejętnie. Czyli jak? Nikt nie był w stanie mi tego powiedzieć, a moje wielokrotne eksperymenty z czasami, dystansami nie dawały porządnego efektu. No i bądź tu mądrym. Musiałem polegać na subiektywnej ocenie efektów i wówczas zdecydowałem o zaprzestaniu treningów na rowerze na korzyść innych ćwiczeń na nogi.

W zasadzie byłem zdecydowany na pozbycie się roweru, a dziś po kilku dniach jestem mile zaskoczony tym jak rower na mnie działa. Chodzi o to, że teraz potrafię więcej przejechać na rowerze w tym samym czasie co kiedyś. Nogi mam słabsze, bardziej spastyczne, a pedałować mogę dalej i szybciej. Mógłbym jechać dalej ale z rozsądku by nie przeginać i nie drażnić lwa (czyt. sm) wolę zejść z bike. Nie mam również efektów zwiększonej spastyki, które występowały wcześniej.

Dziwy, dziwy, dziwy się dzieją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)