Kiedyś rower mi nie służył. Po pedałowaniu miałem miękkie nogi ale po 2-3 godzinach robiłem się sztywny jak kłoda. Nie wiele pomagały ćwiczenia naciągające, skrętne, oddechowe czy relaksacyjne. Wówczas zrezygnowałem z pedałowania.
Nie dawało mi to spokoju. Wielokrotnie pytałem się rehabilitantów czy mam pedałować? W zależności od tego kogo się pytałem to miałem inną odpowiedź. Jedni mówili, że trzeba również ćwiczyć mięśnie spastyczne, a inni, że nie można aktywować spastyki. Inni, że trzeba to robić umiejętnie. Czyli jak?
Nikt nie był w stanie mi tego powiedzieć, a moje wielokrotne eksperymenty z czasami, dystansami nie dawały porządnego efektu. No i bądź tu mądrym. Musiałem polegać na subiektywnej ocenie efektów i wówczas zdecydowałem o zaprzestaniu treningów na rowerze na korzyść innych ćwiczeń na nogi.
W zasadzie byłem zdecydowany na pozbycie się roweru, a dziś po kilku dniach jestem mile zaskoczony tym jak rower na mnie działa.
Chodzi o to, że teraz potrafię więcej przejechać na rowerze w tym samym czasie co kiedyś. Nogi mam słabsze, bardziej spastyczne, a pedałować mogę dalej i szybciej. Mógłbym jechać dalej ale z rozsądku by nie przeginać i nie drażnić lwa (czyt. sm) wolę zejść z bike. Nie mam również efektów zwiększonej spastyki, które występowały wcześniej.
Dziwy, dziwy, dziwy się dzieją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)