Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

piątek, 4 stycznia 2013

Oszczędny i zdrowy tryb życia :)

Jak już informowałem wcześniej zrezygnowałem z Mitoksantronu bo to na mnie nie działało. Nie miało to w moim wypadku negatywnych skutków ale również nie miało oczekiwanych pozytywnych efektów w postaci zatrzymania postępu choroby. Jedynym plusem tej kuracji jest to, że już nigdy nie będę musiał zadawać pytania: a co by było? Już teraz wiem. W moim wypadku nic chodź poznałem osoby na oddziale które mi mówiły, że im to pomaga i że po kilkudniowym gorszym samopoczuciu potem funkcjonują normalnie, a ich SM się zatrzymał i nie czują progresu. Szkoda, że ja tak powiedzieć nie mogę.

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że od około 3 miesięcy zażywam codziennie witaminy oraz dodatkowo witaminę D3 w ilości 10000 IU. W internecie np. na stronie Forum zdrowia można znaleźć stosowną informację. Może mam niski poziom D3 ale jego podnoszenie jak widać nie powstrzymało kolejnego zaostrzenia. Zawsze można zadać pytanie: a skąd wiadomo, czy nie było by gorzej gdyby nie witamina D3? Myślę, że w moim przypadku było by to bez różnicy bo obecne zaostrzenie nie odbiega w czasie i sile od poprzednich. Nie oznacza to, że zrezygnuję z zażywania tych medykamentów. Dalej będę finansował firmy farmaceutyczne, zaklinał rzeczywistość i wierzył, że oszczędny i zdrowy tryb życia mnie "uzdrowi".
Teraz będę się oczyszczał chodź nie czuję się zatruty. Mogę się założyć, że do pół roku znów będę pisał o następnym progresie choroby. To nie jest moje czarnowidztwo tylko taka jest moja choroba, a ja ją już dobrze znam. Nie pozwala o sobie zapomnieć. Przecież żyjemy razem od prawie 8 lat!

Wczoraj była u mnie Ola. Stwierdziła, że bardzo osłabłem. Ciężko tego nie zauważyć. No cóż, takie jest moje życie i mój SM.

Jedyną skuteczną w moim przypadku metodą leczniczą jest regularna rehabilitacja chodź i ona nie zahamowała progresu niepełnosprawności. Może ją spowolniła. Tak czy siak po rehabilitacji, mimo że jestem lekko zmęczony to czuję się fizycznie lepiej.

Idę ćwiczyć i zaklinać rzeczywistość:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)