Jak już informowałem wcześniej zrezygnowałem z Mitoksantronu bo to na mnie nie działało. Nie miało to w moim wypadku negatywnych skutków ale również nie miało oczekiwanych pozytywnych efektów w postaci zatrzymania postępu choroby. Jedynym plusem tej kuracji jest to, że już nigdy nie będę musiał zadawać pytania: a co by było? Już teraz wiem. W moim wypadku nic chodź poznałem osoby na oddziale które mi mówiły, że im to pomaga i że po kilkudniowym gorszym samopoczuciu potem funkcjonują normalnie, a ich SM się zatrzymał i nie czują progresu. Szkoda, że ja tak powiedzieć nie mogę.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że od około 3 miesięcy zażywam codziennie witaminy oraz dodatkowo witaminę D3 w ilości 10000 IU. W internecie np. na stronie Forum zdrowia można znaleźć stosowną informację. Może mam niski poziom D3 ale jego podnoszenie jak widać nie powstrzymało kolejnego zaostrzenia. Zawsze można zadać pytanie: a skąd wiadomo, czy nie było by gorzej gdyby nie witamina D3? Myślę, że w moim przypadku było by to bez różnicy bo obecne zaostrzenie nie odbiega w czasie i sile od poprzednich. Nie oznacza to, że zrezygnuję z zażywania tych medykamentów. Dalej będę finansował firmy farmaceutyczne, zaklinał rzeczywistość i wierzył, że oszczędny i zdrowy tryb życia mnie "uzdrowi".
Teraz będę się oczyszczał chodź nie czuję się zatruty. Mogę się założyć, że do pół roku znów będę pisał o następnym progresie choroby. To nie jest moje czarnowidztwo tylko taka jest moja choroba, a ja ją już dobrze znam. Nie pozwala o sobie zapomnieć. Przecież żyjemy razem od prawie 8 lat!
Wczoraj była u mnie Ola. Stwierdziła, że bardzo osłabłem. Ciężko tego nie zauważyć. No cóż, takie jest moje życie i mój SM.
Jedyną skuteczną w moim przypadku metodą leczniczą jest regularna rehabilitacja chodź i ona nie zahamowała progresu niepełnosprawności. Może ją spowolniła. Tak czy siak po rehabilitacji, mimo że jestem lekko zmęczony to czuję się fizycznie lepiej.
Idę ćwiczyć i zaklinać rzeczywistość:)
Teraz będę się oczyszczał chodź nie czuję się zatruty. Mogę się założyć, że do pół roku znów będę pisał o następnym progresie choroby. To nie jest moje czarnowidztwo tylko taka jest moja choroba, a ja ją już dobrze znam. Nie pozwala o sobie zapomnieć. Przecież żyjemy razem od prawie 8 lat!
Wczoraj była u mnie Ola. Stwierdziła, że bardzo osłabłem. Ciężko tego nie zauważyć. No cóż, takie jest moje życie i mój SM.
Jedyną skuteczną w moim przypadku metodą leczniczą jest regularna rehabilitacja chodź i ona nie zahamowała progresu niepełnosprawności. Może ją spowolniła. Tak czy siak po rehabilitacji, mimo że jestem lekko zmęczony to czuję się fizycznie lepiej.
Idę ćwiczyć i zaklinać rzeczywistość:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)